Ukraiński informacyjny portal w Polsce inPoland.net.pl porozmawiał z Wojewodą Dolnego Śląska Jarosławem Obremskim. Wojewoda postanowił rozwiązać problem z obsługą Cudzoziemców w DUW, od lat zajmujący ostatnie miejsce w rankingu województw, w sprawie wydawania zezwoleń na pobyt i pracę.
Co zaplanował Pan zrobić w ciągu pierwszych 100 dni swojej pracy. Jakieś szybkie kroki które pozwoliłyby usprawnić sytuacje w WSOC?
Na te 100 dni założyłem sobie przede wszystkim bardzo mocne zdiagnozowanie przyczyn i próby usprawnienia kilku elementów. Należy pamiętać, że nie ma cudownych recept. Zwłaszcza wtedy jeśli problem jest systemowy – procedura jest procedurą, która była stworzona na sytuacje, gdy napływ pracowników spoza Unii Europejskiej był niewielki.
To o czym mogę powiedzieć w kwestii usprawnienia sytuacji w SOC, to na pewno decentralizacja, czyli uruchomienie w delegaturach nie tylko możliwości składania wniosków, ale także ich rozpatrywania. Niewątpliwie potrzebne są nowe etaty i nadgodziny. Dla rozwiązania tego problemu szukamy źródeł finansowania. Mamy też kilka pomysłów, które odbiegają od standardowych rozwiązań urzędniczych, ale w tym momencie nie mogę jeszcze o nich mówić.
W dniu 19 grudnia 2019 roku spotkał się Pan z ukraińską diasporą na Dolnym Śląsku i z przedstawicielami pracodawców. O czym była rozmowa, i najważniejsze, czy wypracowano jakieś skuteczne rozwiązania skracające czas oczekiwania cudzoziemców na decyzję w sprawie legalizacji pobytu i pozwoleń na pracę?
Spotkanie było głównie zdiagnozowaniem tego, co Urząd Wojewódzki już wie. Mam na myśli istnienie problemu oraz fakt, że dotyczy on przede wszystkim obywateli Ukrainy. Podczas spotkania uszczegółowiliśmy pewnie problemy. Najważniejszym punktem jest zmiana ustawy o cudzoziemcach, o co wnioskowaliśmy już do ministerstwa . Obecnie jest to w trakcie uzgodnień właśnie na poziomie ministerialnym. To, z czego bardzo się cieszę to fakt, iż 80% postulatów przez nas zgłaszanych zostało w tym projekcie uwzględnionych.
Jak Pan uważa, w jakim czasie podjęte przez DUW czynności mogłyby obniżyć czas oczekiwania na zezwolenia na pobyt dla Cudzoziemców?
Myślę, że obniżenie czasu oczekiwania może być widoczne już wiosną. Natomiast analiza i rozpatrzenie wszystkich zaległych wniosków to działanie na dłużej niż rok.
Jakie czynności podjęte przez DUW mogłyby wpłynąć na to, że czas oczekiwania na wydanie zezwolenia na pobyt dla Cudzoziemców zmniejszyłby się chociażby do 6 m-cy?
Tak jak już wspomniałem, na pewno większa liczba pracowników, dodatkowe godziny oraz przyjmowanie wniosków poza budynkiem Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Uważa Pan, że obecnie jest wystarczająca ilość inspektorów do obsługiwania Cudzoziemców? Czy inspektorzy, którzy prowadzą sprawy, są wystarczająco zmotywowani?
Obecnie dążymy do jak najszerszej komputeryzacji, zastępując tym samym ręcznie uzupełniane formularze formularzami elektronicznymi. Chcielibyśmy aby wnioski składane on-line były rozpatrywane szybciej. Dodatkowo system on-line skonstruowany jest w taki sposób, że automatycznie pokazuje, gdzie wypełniono go nieprawidłowo. Jest to szczególnie ważne z tego powodu, że duża liczba składanych wniosków wygląda na poprawne, a po głębszej analizie okazuje się, że występują w nich braki formalne, co skutkuje wydłużeniem procesu.
Jak skomentuje Pan fakt, że w maju 2019 roku wrocławska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, czy nie dochodziło do nadużyć przy obsługiwaniu cudzoziemców?
Pierwsza uwaga jest natury ogólnej. Słabość urzędowa bywa wykorzystywana przez osoby, które szukają zysków. Lecz jeśli mamy do czynienia z działalnością, która łamie prawo, to są organy, które powinny się tym zająć i o ile pamiętam mój poprzednik złożył do adekwatnych organów doniesienie.
Jak widzi Pan perspektywy Cudzoziemców w Polsce, na Dolnym Śląsku przypuśćmy za 5 lat?
Mam nadzieję, że oprócz rozwiązania problemu związanego ze sprawami formalnymi, obywatele Ukrainy będą czuć się w Polsce dobrze, że znajdą tu po części swój dom, dobrą pracę i płacę. Badania statystyczne pokazują, że legalnie zatrudnieni Ukraińcy zarabiają tyle co Polacy. Mam też nadzieję, że będzie postępował proces integracji, który obserwuje i wydaje mi się, że przebiega on bez większych napięć społecznych. Bardzo często przy zderzeniu kultur, tworzą się ciekawe, nowe zjawiska. Co interesujące, niektórzy krytycy literaccy uważają za najwybitniejszego polskiego poetę Eugeniusza Tkaczyszyna Dyckiego, pochodzącego z mniejszości ukraińskiej. To dobrze pokazuje pewne paradoksy i zderzenia kultur.
Za niecałe 3 m-ce Niemcy częściowo otworzą swój rynek pracy dla obywateli Państw trzecich. Czy czuje Pan zagrożenie, że Cudzoziemcy zmęczeni długim czasem oczekiwania w urzędowych kolejkach, zaczną powoli uciekać z Polski?
Oczywiście, że tak. Aczkolwiek uważam, że nie jest to kwestia sprawności biurokratycznej, lecz kwestia atrakcyjności finansowej. Z drugiej strony, jestem głęboko przekonany, że dla większości osób z Ukrainy Polska jest kulturowo oraz pod względem akceptacji miejscem, w którym mogą żyć bardziej komfortowo niż w Niemczech.
Ustawodawcy zapowiadają wielkie zmiany w 2020 roku. Np. kwestia wydawania zezwoleń na pracę dla Cudzoziemców będzie opiekować się PUP. Jak Pan ocenia taki pomysł? Czy to rozładuje kolejki chociażby z zezwoleniami na pracę, czy Pana zdaniem Powiatowe Urzędy Pracy poradzą sobie z wielką ilością wniosków pracodawców?
Chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie coś innego. Mamy Urzędy Pracy, które były tworzone na czas bardzo wysokiego bezrobocia. W tej chwili nie można mówić o bezrobociu, lecz o braku rąk do pracy. W związku z tym, jeżeli urząd ten ma działać w sensowny sposób to powinien zajmować się rekrutowaniem ludzi do pracy, a nie rozwiązywaniem problemów z bezrobociem. Powiatowy Urząd Pracy wymaga głębokiej reformy. Uważam, że najwyższa pora, żeby na szczeblu centralnym dostosowano urzędy pracy do wymagań współczesnego rynku, co obecnie w Polsce oznacza poszukiwanie pracownika, a nie szukanie pracy dla bezrobotnego.
W jednym ze swoich ostatnich wywiadów, oznajmił Pan, że będzie dążył do zmian ustawy o cudzoziemcach, by procedury biurokratyczne byłyby łatwiejsze. Czy są już jakieś pomysły?
Tych pomysłów jest bardzo dużo. Po pierwsze osoby, które uzyskały już pozwolenie na pracę, a dokonują pewnych zmian zawodowych, nie będą musiały ponownie ubiegać się o pozwolenie w urzędzie. Mam tu na myśli awans pracownika, czy zmianę pracodawcy. Dodatkowo wydłużenie czasu obowiązywania pozwolenia z 6 na 12 miesięcy. To są zmiany fundamentalne, ponieważ oznaczają zmniejszenie liczby wniosków prawie o połowę.
Czy rozmawiał Pan z poprzednim Wojewodą Pawłem Hreniakiem? Czy oczekuje Pan wparcia od byłego Wojewody, który teraz jest w Sejmie?
Zdecydowanie tak. Myślę, że Wojewoda dysponuje olbrzymią wiedzą w tym obszarze i być może będzie jedną z osób, które, jeżeli wpłynie projekt rządowy, będzie ten projekt prowadzić. Nie wykluczam tego, ponieważ urząd chce korzystać ze wsparcia byłych wojewodów, którzy obecnie są w sejmie, w sprawach związanych z cudzoziemcami.
Wiemy, że próbował Pan własnoręcznie uzupełnić wniosek na kartę pobytu? Jak Panu poszło?
Żartuję, że wniosek, który umożliwia mi dostęp do danych tajnych jest łatwiejszy niż ten związany ze stałym pobytem. Wydaje mi się, że dałem radę, ale nie wiem co powiedzieliby inspektorzy.
Był Pan jednym z autorów uchwały Senatu RP w 2018 roku upamiętniającej rocznicę Wielkiego Głodu na Ukrainie (1932-33). Dlaczego właśnie Pan był współautorem tej uchwały? Ma Pan jakaś więź z Ukrainą?
Cała moja rodzina pochodzi z zachodnich części Polski. Inaczej jest w przypadku rodziny mojej żony. Natomiast moja motywacja była polityczna. Wydaje mi się, że relacje pomiędzy Polską a Ukrainą są znakomite. Jednak na poziomie rozważań historycznych i przełożenia historycznego na działalność polityków, bywały momenty, kiedy pomiędzy Polską a Ukrainą zgrzytało. Dlatego chcieliśmy dać pewien sygnał stronie ukraińskiej, że nasze myślenie o tym, co złego działo się na Ukrainie, chociażby to co związane z Wielkim Głodem, jest czymś, co w Polsce jest pamiętane i uważane za wielką katastrofę. To katastrofa absolutnego ludobójstwa, a w Europie jest właściwie niezauważalna. Miałem zaszczyt być w Werchownej Radzie, prezentować ten punkt i przedstawiać decyzję Senatu. Wspominam to bardzo dobrze, ponieważ dwukrotnie spotkałem się z burzliwymi oklaskami. Po raz pierwszy po informacji, że uchwała została w Senacie przyjęta, a jeszcze większa radość nastąpiła, gdy dodałem, że była to decyzja jednogłośna. Chcemy pokazać zbrodniczość systemu radzieckiego, który dotknął Polskę, ale dużo mocniej dotknął Ukrainę. Ukraińcy w jeszcze większym stopniu niż naród polski, w wyniku II wojny światowej i Wielkiego Głodu stracili swoje elity. O tym trzeba głośno mówić. Są takie punkty, które pozwalają na forum europejskim realizować nasza politykę historyczną, czyli szukać wspólnych elementów. Wydaje mi się, że dla polskiego społeczeństwa niezmiernie istotne jest pokazanie, jak dramatyczna była historia Ukrainy w przeciągu tych lat od Wielkiego Głodu do końca II wojny światowej. Pokazanie, ilu ludzi Ukraina w tym czasie straciła.
Czy był Pan w Ukrainie? Gdzie? Co się Panu najbardziej spodobało?
Byłem kilkukrotnie na Ukrainie. Znam dosyć dobrze Kijów i Lwów. To, co jest dla mnie rzeczą oczywistą, której się spodziewałem i z którą się spotkałem to olbrzymia gościnności w Kijowie. Było to miasto, w którym bardzo dobrze się czułem. Ważny jest dla mnie fakt, że poprzez pracę w Radzie Europy miałem bardzo dużo dobrych kontaktów z parlamentarzystami ukraińskimi i w większości spraw uzgadnialiśmy wspólne stanowiska.
Czy próbował Pan ukraińskiej kuchni? Czy jakieś danie smakowało Panu najbardziej?
Oczywiście. Każda wizyta na Ukrainie była okazją do spróbowania tradycyjnych potraw, takich jak barszcz ukraiński, placki ziemniaczane, czy słodkie skyrnyky. Bardzo ciężko mi się zdecydować, które danie smakowało mi najbardziej. Wszystko było bardzo dobre!